Łączna liczba wyświetleń

Translate

piątek, 24 czerwca 2011

Moja największa pasja

Nadeszła pora na przedstawienie mojej największej pasji. Jest nią siatkówka. Kiedyś uprawiałam czynnie, teraz ze względu na problemy z kręgosłupem mam zakaz. Oglądać i kibicować na szczęście mi nikt nie zabronił. Mam to szczęście, że mój małżonek wciągnął się w kibicowanie bez reszty. Tak to jeździmy sobie na mecze, gdzie tylko się da. Kibicujemy polskim drużynom i wspieramy też Niemców. Ostatnio byliśmy w Bremen. Okazja była nie do przepuszczenia, bo w dwa dni odbyła się trzy mecze. Reprezentacja panów grała dwa spotkania z Bułgarami, zaś Niemki spotkała się w meczu towarzyskim z Japonkami.
 Przy okazji wychodzi też mój kolejny bzik. Otóż bardzo lubię fotografować. Jeśli was to interesuje, to wrzucę parę fotek.




W taki oto sposób upłynął mi weekend. Podczas czterogodzinnej drogi do domu nie próżnowałam. Wykorzystałam ten czas na robienie bluzeczki z elementów.

Ciekawa jestem jak mi się uda. Na razie prezentuje się nieźle

wtorek, 14 czerwca 2011

Targi - Dom i ogród

W Niemczech zielone świątki są dniami wolnymi od pracy. W pobliskim mieście organizowane są zawsze targi Haus & Garten Mittelrhein ( http://www.messeandernach.de/ ) Jakimś cudem udało mi się wyciągnąć moją gorszą połowę na wyjście z domu. Moją uwagę przykuła artystka robiąca ozdoby ze szkła. Bardzo ciekawa technika
Pośród niezliczonych ekspozycji najbardziej podobały mi się kwiaty. Nie mogłam odejść ze stanowiska z różami. Ich zapach był niesamowity, a kolory - ach, brak słów. Małżonek musiał mnie stamtąd odciągnąć prawie siłą.

Byłam w siódmym niebie. Zabrałabym do domu wszystkie.

czwartek, 9 czerwca 2011

Udało mi się skończyć mojego serwetkowca. Jest trochę inny, niż te, które widziałam. Ze względu na mój brzuszek, musiałam przedłużyć sweterek, bo nieciekawie by wyglądała krótka wersja z długim ściągaczem



Nie wiem jak wam, ale mnie się podoba. I jeszcze jedno w plenerze.
Zbierałam poziomki, które mimo deszczowo- burzowej aury wyjątkowo obrodziły.
I w połączeniu z truskawkami i jogurtem zostały pochłonięte w mig przez rodzinkę. Dobrze, że udało się zrobić fotkę. Jedyny ślad po przepysznym deserze