Łączna liczba wyświetleń

Translate

wtorek, 10 lipca 2012

Finał Ligi światowej - Sofia 2012

Spotkało mnie wielkie szczęście, że mogłam uczestniczyć w takiej imprezie. Przed wyjazdem jednak rozbiłam auto. Nie wiem jak się to stało. W zasadzie nic poważnego, ale pod znakiem zapytania stanął mój wyjazd. A tu lot i hotel zarezerwowane...
Pęknięty zderzak, felga złamana i opona do kitu. Udało się jednak wszystko ładnie wyreperować i mogłam na lotnisko pojechać. Na szczęście samochód był dobrze ubezpieczony...
A teraz wracamy do tematu. Liga światowa. Sofia. Niesamowite przeżycie. Spędziłam pięć cudownych dni z koleżankami. Poznałyśmy się parę lat temu we Włoszech. I tak jeździmy na imprezy siatkarskie po Europie kiedy tylko się da. Jedna mieszka w Anglii, druga w Szwecji, tak więc reprezentujemy we trzy Polonię na meczach. Była świetna zabawa a przede wszystkim ZŁOTO. Moje pierwsze "na żywo". Nie da się opisać tego, co się czuje. Z dnia na dzień emocji więcej. Straciłam głos i dwa kilogramy, ale dla tego widoku było warto.
Poza tym bawiłam się świetnie, poznałam wielu ciekawych ludzi i mogłyśmy bułgarskim kibolom pokazać jak się naprawdę dopinguje swoją drużynie.
I jeszcze ostatni widok na halę...

2 komentarze:

  1. Szczęściara.......... jak ja Ci zazdroszczę:)
    Ja przed TV, ale też byłam uszczęśliwiona:)
    pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach zazdroszczę :)) Kibicem nie jestem, ale taki wyjazd chętnie bym zaliczyła :))

    OdpowiedzUsuń