Od 1 lipca jestem na Dukanowej diecie. Na dzień dzisiejszy mam 4kg mniej. Czuję się dużo szczuplejsza, niż jest w rzeczywistości. Jednak życie jest bardzo przekorne. Mój mąż wrócił prawie z podróży służbowej w Polsce i przywiózł mi całe mnóstwo słodyczy. Dostał po prostu z firmy małą premię za dobrze wykonaną pracę.Uruchomił w dwa dni linię produkcyjną, choć wszyscy uważali to za niewykonalne.
Do tego 10kg wiśni i 3kg czereśni. Cóż mi zostało innego, jak zabrać się z zapałem do zaprawiania. W ten sposób powstały pezwtwory na zimę. Dwie nalewki, parę słoiczków dżemku, wiśnie do ciasta i soki.
I jeszcze moja letnia bluzeczka. Nie do końca jestem z niej zadowolona. Wszysko byłoby ok, gdyby nie wykończenie. Nie podoba mi się ściągacz dekoltu. Chyba pójdzie do poprawki.
Nie wiem też czy zrobić ściągacz na dole. Hmmm, pordźcie dobre dusze
Bardzo fajna bluzeczka:-) Ja bym zrobiła ściągacz na dole byłoby to fajnym wykończeniem:-) Ale masz pyszne słodycze aż mi ślinka cieknie;-) Oj idę pobuszować w barku taty za jakąś czekoladką...:-D
OdpowiedzUsuńśliczna bluzeczka, ja bym wykończyła półsłupkami i drugie okrążenie półsłupki i w co trzeci pikotek, albo można na moim blogu podpatrzeć wykończenia... zapraszam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczna bluzeczka, a jaka musiała być czasochłonna. Do tak misternie wykonanej pracy należy dodać misterne wykończenie. Nie dodawałabym koloru i wykończyła szydełkiem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń